czwartek, 11 grudnia 2014

'See you soon' czyli o 1x09

No to po tygodniach środowych/czwartkowych popołudni z The Flash przyszedł czas na finał pół-sezonu. Kto już po odcinku zapraszam do rozwinięcia na podsumowanie i krótki komentarz :)



Na klawiaturę cisną mi się pytania odnośnie ostatnich kilku sekund odcinka, ale postaram się zachować jakąś chronologię.

Po pierwsze - początek i ubieranie choinki urocze i zabawne, jak to na tą rodzinkę przystało. I ta obrączka ... bardzo przemyślane ze strony Barrego, kto by pomyślał, że facet, który nigdy nie ma czasu i wiecznie się spóźnia znalazł chwilę na wymyślenie CZEGOŚ TAKIEGO :D 


Ale zaraz po tej scenie wracamy do codzienności i poznajemy 'nowych' meta-ludzi. 
Długo wyczekiwany przez wszystkich Firestorm zdecydowanie  nie był taki, jak go sobie wyobrażałam. Zacznijmy od tego, że byłam w szoku, że okazał się superbohaterem, a nie superzłoczyńcą. Jestem też zaskoczona faktem, że w sumie jego rola nie była szczególnie znacząca... no ale może to dlatego, że produkcja wiedzą jaką sympatią widzowie darzą team Caitlin&Barry i nie chcieli im robić na złość przywracając Ronniego :)


Zanim przejdę do najważniejszej części odcinka, czyli do kolejnego meta-humana, to najpierw trochę o Eddiem. Czy wy też byliście przekonani, że prezentem dla Iris był pierścionek? I od razu dziesiątki myśli w stylu: "Serio? W kawiarni? W środku dnia? Bo Barry dał jej obrączkę?". No ale jak się okazuje, nasz przystojny blondasek się wybronił i to w całkiem uroczy sposób :) 


I to by było na tyle z serii 'uroczy Pretty Boy' teraz zostało już tylko: "Czy ty naprawdę musisz się wszędzie wtrącać?" Oj Eddie, Eddie. Życie byłoby chyba prostsze, gdyby tylko detektyw West miał coś do powiedzenia w kwestiach związanych z Flashem.


Trochę zaskoczona byłam faktem, że Barry powiedział Iris prawdę. To wyglądało na typowy wątek, jaki w CW pełno, gdzie on nic nie powie, bo się boi, że ją straci, a na końcu i tak ją traci, więc olewa sprawę... a tu proszę. Brawo Barry... chociaż oczywiście nie jestem fanką tej pary :)


No i przechodzimy do najważniejszego... i ja chyba nie mam żadnego komentarza, ani żadnego przypuszczenia - same pytania... a właściwie jedno: CO TAM SIĘ WYDARZYŁO? Ja naprawdę lubię zagmatwana historyjki, tworzenie teorii i te sprawy, ale tego nie jestem w stanie ogarnąć. No dobra - są dwa Reverse Flash, ale jeden miał być żółty, drugi czerwony, a tu mamy dwa żółte... chyba. I co to niby jest? Alter ego Wellsa? Jego jakaś naukowo stworzona kopia? 



Czekam na wszelkie pomysły :) No i oczywiście o opinie o całym odcinku :) 

  

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma dwóch Reverse Flash jest jeden. Te słowa co mowil Cisko ze Barry widział zółte i czerwone swiatła wtedy w domu to pewnie był Flash i Revers z przyszłosci a to ze mały Barry znalazł sie za domem to pewnie zasługa jego samego z przyszłosci ktory go uratował

    OdpowiedzUsuń