środa, 12 listopada 2014

'My suit went kaboom?' czyli o 1x05

Po zeszłotygodniowej przerwie na pewno tęskniliście za Barrym, jego przyjaciółmi i superbohaterami dlatego pewnie nowy odcinek macie już dawno za sobą. Jeśli się nie myślę, a wierze, że tak jest to zapraszam was do mojego małego podsumowania. Oczywiście nie zapomnijcie podzielić się swoją opinią na temat tego epizodu :D
 

Wiecie co, zanim obejrzałam odcinek ściągnęłam sporo gify i podczas oglądania już pierwszych kilku minut okazało się, że pochodzą ona z tych scen :D
 
To taka mała dygresja na początek, przejdźmy do konkretów.
Początek był taki słodko, gorzki i jeśli chodzi o to drugie nie mam na myśli tylko alkoholu. Urocze słowa o przyjaźni przeplatane z nieszczęśliwą miłością. Mógłby Barry dać sobie spokój, przecież przy sobie ma idealną kandydatką, a on lata za swoją BFF.
Impreza - super, ale biedny pije, pije, pije i nic nie czuje. Ja bym tak nie chciała.
Pierwsza szybka akcja ratunkowa - S.T.A.R. Labs team jak zwykle pomocni i z genialnymi teksami, pan myjący ona uratowany, uśmiech do Iris też można odhaczyć.
 
To teraz coś o Bette. Kradnie akta, rzuca bombowy plecak, szuka jej całe wojsko, Cisco znajduje ją w 5 minut, a Barry dobiega w kilka sekund, dotknęła stroju Flasha i wdzianko KABOOM! I mamy Barrego bez koszulki :D Jak ja bym mogła takie jednozdaniowe streszczenie na maturze walnąć... 
 
Swoją drogę, Cisco mój mistrzu! Najpierw wkurza się, że jakaś meta laska rozwaliła jego genialny strój, ale wystarczyło by zerknął na jej zdjęcie i już jej wybaczył :D 
Plastique dostała bombom, dlatego stała się taka jaka jest i z tego powodu dajmy jej magiczne rękawiczki - tak jak Elsa z Frozen :D - szkoda, że nasza bombowa dziewczyna nie jest tak samo fajna jak ona.
 
Barry i Iris. Jak widać, perswazja nie jest jego dobrą stroną. Nie udało mu się namówić przyjaciółki na porzuceniem bloga - mnie też by nie przekonał, dlatego musiał użyć swoich sił. I tu małe BOOM! Kto by pomyślał, że Ms West poprosi Flasha o pomoc dla swojego przyjaciela. To było urocze! 
 
Trzeba było się do niej nie uśmiechać na początku odcinka, to zdecydowanie nie pomogło. I jeszcze ta rozmowa na koniec. Proszę, proszę Iris, proszę, a potem myślę, że nie powinniśmy się narazie widywać. A ja już miałam nadzieję, że jej powie.
Chociaż zanim się dowie mam nadzieję, że przestanie naszego superbohatera nazywać mianem Smugi. Liczę, że pójdzie to nieco szybciej niż w Arrow.
 
Jeszcze kilka słów o naszej bombowej dziewczynie. Wielka poszkodowana, z problemami egzystencjalnymi. Ja rozumiem, że nie jest jej łatwo, ale swoją moc mogła by rozpatrywać jak bary - jako coś, dobrego, co sprawia, że jest kimś wyjątkowym. Ale mimo, że nie pałam sympatią do tej postaci to podbała mi się relacja jaką złapała z Barrym. Widać było, że oboje potrzebowali rozmowy z kimś, kto zrozumie ich problemy.
 
Oczywiście wykonując swoją misję musiała zostać postrzelona, musiała zacząć gadać i umrzeć w połowie zdania... ale to zmusiło Flasha do zrobienia rzeczy genialnej! Bieganie po wodzie! CZAD! :D Uciekanie przed falą też było świetne, a ta zmartwiona mina Cisco. Ojej!
 
W odcinku mieliśmy jeszcze Joego, który błysną wiedzą na temat uczuć Barrego do jego córki. A takaże Generała i mistrza podpuszczania Dr Wellsa, którzy byli niebywale wkurzający prze cały odcinek, za karę nie dostaną gifa.
I jeszcze na koniec 10 sekundowe niebo Barrego czyli jego magiczny drink w prezencie od Caitlin. 
Ten gif mówi sam za siebie <3
Myślę, że to już koniec. Teraz czas na was. Kto wkurzał was bardziej generał czy Wells? Co myślicie o Plastique? I o decyzji Barrego? Jak myślicie kiedy powie Iris o swojej drugiej twarzy? Czekam na wasze komentarze :)

2 komentarze:

  1. Odcinek świetny, ale superbohater jak na razie najgorszy :)
    Uwielbiam Cisco! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zasłonięty Barry poflirtował sobie z Iris i z całą mocą ujawniła się ich świetna chemia romantyczna (a przecież to dopiero początek). Ale poza tym są swoimi najlepszymi przyjaciółmi (nawet jeżeli głupi Barry chwilowo zerwał z Iris, bo mu się skończyły realistycznie brzmiące wymówki). Ten fundament, bez względu na wszystko, z nimi pozostanie. Po prostu: bratnie dusze.

    OdpowiedzUsuń